Odkąd w naszym pięknym, nadwiślańskim kraiku zaczęto utożsamiać wiarę z ciemnotą, wierzący intelektualiści mają niezły orzech do zgryzienia. Jak przyznać się do wiary w Biblię i naukę Jezusa Chrystusa będąc uznawanym za człowieka o wysokim poziomie erudycji?
Z moich obserwacji wynika, że chrześcijanie - inetelektualiści obmyślili kilka taktyk, dzięki którym przetrwają te ciężkie dla nich czasy.
Taktyka # 1: Wielkie wyjaśnienie
To pierwsze podejście do problemu. Wierzący intelektualista, skrywający się ze swoją lekturą Biblii, złapany na gorącym uczynku, zacznie uzasadniać. Wywód może być długi, zagmatwany, pełen słów obcego pochodzenia i definicji. Innymi słowy - bełkot. Niech ten bełkot będzie dobrotliwie nazwany “atakiem intelektualnym” w obronie wiary (to w końcu jedynie słuszna taktyka obronna kiedy nas atakują...spojrzeniami). Jak to może brzmieć? O cytat trudno, pewne jest jednak to, że nie padnie tam zbyt wiele szczerych, prostych słów świadectwa wiary i miłości do Boga. W takim prewencyjnym ataku chodzi tylko o jedno - przytłoczenie oponenta racją i udowodnienie sobie samemu, że wiara to nie głupota. Czy czasem jednak nie jest tak, że brak prostoty dowodzi w tym przypadku braku pewności, że wiara może iść w parze z intelektem? Bo może, prawda?
Taktyka # 2: Udawanie głupiego
Intelektualista złapany na wierze w Jezusa ucieka też w inną skrajność - udaje głupiego. Nagle jego wypowiedź brzmi jak oda do fanatyzmu. Nie stara się tego wyjaśnić w rozumowy sposób, nie podjemuje nawet próby. Ot, “oddałem serce Jezusowi” i tyle. Brzmi pięknie, ale przecież stać go na więcej (po tylu fakultetach). Dlaczego nie stara się tego bardziej wyjaśnić? Dlaczego ośmiesza to co rozumowe? Pada smutna odpowiedź - “jako bojujący intelektualista, przed moim nawróceniem nie szanowałem chrześcijan, widocznie bycie intelektualistą to grzech...” - po smutnej odpowiedzi, sprzedając samego siebie milczy, udaje głupa, gapi się w sufit lub ucieka. Czy taka odpowiedź nie dowodzi innej nieprawidłowości? Czy intelektualista zrozumiał, że Bóg nie jest przeciwnikiem rozumu, który tak hojnie umieścił w tym zagubionym czerepie? Ale po co starać się zrozumieć, prawda?
Taktyka # 3: Już dłużej nie mogę
Ta taktyka uruchamia się jako konsekwencja dwóch wcześniejszych - długie życie w stylu kameleona doprowadziło intelektualistę na skraj pogwałcenia swojej tożsamości. Teraz to czas pogardy - wszyscy są głupi. Kościół dlatego, że nie rozumie. Świat dlatego, że nie wierzy. On sam - intelektualista, dlatego, że tak długo udawał kogoś, kim nigdy nie był. Kończy się na smutnej izolacji. Najbardziej jednak cierpi na tym jego relacja z Bogiem, która ulega zawieszeniu, skoro Bóg nie cierpi ludzi myślących (woli baranki) a hipokrytom i udawaczom mówi stanowcze “nie” (w stylu Urbana). Jak tu dalej wierzyć?
Wyżej opisana sytuacja, z całą jej sztucznością. niestety nosi na sobie piętno realności. Gdzie leży błąd w myśleniu przykładowego intelektualisty? Jest ich kilka. Ale o nich następnym razem.
CDN