ROBIN WILLIAMS, SAMOBÓJSTWO KOMIKA

Piotr Zawadzki



Zdjęcie dzięki uprzejmości www.bigstockphoto.com

Samobójcza śmierć takiej postaci jak słynny komik - Robin Williams, postaci która tak pozytywnie zaistniała na srebrnym ekranie - szczególnie w kontekście ról komediowych, budzi pytania o to, jak bardzo nasze życie może być rozdwojone.
Każdy z nas prowadzi coś na kształt podwójnego życia - tego widocznego dla ludzi i tego skrytego przed spojrzeniami innych - prywatnego. Robin Williams nie krył się z depresją i uzależnieniem, mimo wszystko wszyscy zapamiętamy go jako człowieka pogodnego, uśmiechniętego, radosnego - jak postacie które grał (okazuje się - bardzo dalekie od prawdy o jego stanie ducha). Jego kreacje okazały się jednak boleśnie inne od rzeczywistości - rozśmieszający wszystkich komik był człowiekiem zniszczonym przez rozpacz...

ROLA ŻYCIA

Robin Williams grał najczęściej postacie komiczne. My też bardzo często śmiechem zakrywamy ból i frustrację. To jakby zamiatanie prawdy pod gruby dywan. Nie zamiatamy jednak kurzu ale potężny ładunek wybuchowy. Eksplozja nastąpi czy tego chcemy czy nie. Czasami traktujemy życie jak rolę, którą należy odegrać - np. odnoszącego sukces człowieka wiary. Boimy się przyznać nawet sami przed sobą, że to tylko sztuczna kreacja, która pomaga nam lepiej zmierzyć się z rzeczywistością lub zdobyć uznanie innych ludzi. Zapominamy o tym, że prawda uwalnia, a prawda nie jest czymś co kreujemy w swoich oczach czy oczach innych ludzi - prawda jest żywa, dynamiczna, prawda to pełen łaski i miłości Jezus.


WOLNOŚĆ OD SZTUCZNEGO UŚMIECHU

Chrześcijaństwo pokazuje, że fałszowanie emocji jest czymś niewłaściwym. Każdy z wierzących ma pełne prawo do życia w prawdzie - nawet jeśli ta prawda jest politycznie niepoprawna. Jeśli masz depresję - nie fałszuj swojego stanu. Jeśli cierpisz - nie przekłamuj cierpienia. W krzyżu Jezusa jest siła aby przetrwać ten straszny czas. Cierpienie Jezusa pomaga nam cierpieć i zachować wiarę w miłość Ojca. Uzmysłowienie sobie prawdy - że Bóg kocha cię również w twoim głębokim cierpieniu, frustracji, niezadowoleniu czy strachu - kocha i akceptuje - ma niesamowitą moc. Możemy pozwolić sobie na słabość ponieważ Bóg jest naszą siłą. Możemy pozwolić sobie na porażkę, ponieważ nie jesteśmy zbawieni przez nasz perfekcjonizm, ale przez dzieło Jezusa (nie nasze czyny) na krzyżu. Jesteśmy totalnie uratowani z powodu wiary (a nie emocji) którą złożyliśmy w Nim. Każdy z nas ma więc pełne prawo uwolnić się od komika i plastikowego uśmiechu na twarzy i powiedzieć otwarcie o swoim cierpieniu. Każdy z nas ma prawo zrzucić maskę, przestać zabawiać innych i skupić się na naprawie swojego życia - bez presji ale z powodu miłości do Boga.


ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA ARTYKUŁU



Piotr Zawadzki - studiował filozofię na Uniwersytecie Opolskim. Poeta, felietonista i blogger, kaznodzieja i duszpasterz, założyciel Chrześcijańskiej Misji Rampa, redaktor "Chrześcijanina", redaktor naczelny "Respiratora". Na codzień pracuje jako asystent pastora w Kościele Zielonoświątkowym Ostoja w Opolu. Szczęśliwy mąż Joanny i tata małej Idy

2 komentarze:

Fennut pisze...

Kiedyś byłem w takim stanie, że miałem bardzo często myśli samobójcze; i gdybym był w nim teraz i przeczytał Pana artykuł to byłoby to dla mnie bardzo bolesne; Pana tekst wywołuje poczucie winy.
Skoro jest Pan chrześcijaninem, to pewnie ma Pan obowiązek głoszenia wiary; ale nie jest to dobre dla wszystkich.. niekoniecznie takim osobom pomaga się, mówiąc o wierze. Ale tak to bywa, jak się pisze tekst, który nie wiadomo, kto czyta.

Piotr pisze...

Wybacz, ale mam wrażenie, że nie przeczytałeś artykułu. Przecież on jest napisany w tonie współczucia dla osób cierpiących jak Ty i zachęca do ujawniania trudnych sytuacji a nie krycia się z tym i udawania, że jest ok...