TERROR


Tomasz Bogowski


Powstrzymaj zamachowca!

​Nicea, Stambuł, chwilę wcześniej Ankara i Orlando. Zewsząd uderzają nas informacje o zamachach inspirowanych radykalnym islamem i nienawiścią do zachodniego świata. Setki osób rannych i zabitych, żałoba, poczucie bezradności i strach. Czy jednak musi tak być? A gdyby tak… powstrzymać zamachowca?

Zostań bohaterem

​Kilka mniejszych mediów zauważyło próbę powstrzymania szalonego kierowcy ciężarówki, który na promenadzie w Nicei rozjeżdżał świętujących ludzi. Był to motocyklista, który doskoczył do auta i próbował dostać się, niestety bezskutecznie, do szoferki. W sieci rozgorzała nawet dyskusja nad tym czynem. A gdyby się komuś udało?
​Czy nie byłbyś gotów w imię życia i zdrowia ludzi zachować się jak bohater? A może byłbyś gotów złapać rękę trzymającą broń wycelowaną w niewinnych i zatrzymać ją? Czy nie chciałbyś zostać bohaterem?

"BÓG MA SIĘ DOBRZE" - RECENZJA



Piotr Zawadzki

Książka autorstwa pastora Mariusza Muszczyńskiego jest pozycją, wobec której nie można przejść obojętnie. Składająca się z trzydziestu inteligentnych, lekkich felietonów, przykuwa uwagę humorystycznym stylem, dając zarazem możliwość głębokiego i paradoksalnie (wobec humorystycznych wątków) - poważnego namysłu nad życiem, naturą wiary i odpowiedzią na pytanie dotyczące tego, jak ma się Pan Bóg. A ma się dobrze...

Przeczyta ją z satysfakcją człowiek wątpiący jak i ten, który uwierzył. Te dwa światy - wiara i wątpliwości - przeplatają się w książce, stanowiąc integralną całość. Felietony podzielone są na dwie części - pierwsza to "od wiary do zwątpienia" a druga "od zwątpienia do wiary". Podróż przez wiarę i wątpliwość to temat główny tej pozycji i trzeba powiedzieć, że jest ona przeprowadzona sprawiedliwie - ukazując prawdę o tych dwóch sferach naszego myślenia, życia i codziennych walk.

Tytuły samych felietonów przykuwają uwagę, np. "Religijny Harlequin" czy "Świat w 3020 roku". Forma podzielenia treści pozwala czytać książkę felieton po felietonie, trawiąc myśli, mając krótką lekturę na każdy dzień. Jest to lekkostrawny pomysł i jak najbardziej korzystny dla przekazu. Książka "oddycha" i nie męczy. Pozwala się zatrzymać i mieć czas głębszej refleksji ale też uśmiechu. Każdy felieton zakończony jest wierszem autora. Zyskujemy więc nie tylko zbiór felietonów ale też udany tomik poezji. Poetyka autora jest szczególna, optymistyczna, życiowa, słodko-gorzka, czasami ironiczna z elementami paradoksu. Dobrze się to czyta - szczególnie, że jest to poetycki debiut autora.

Ogólnie - książka godna polecenia i cyklicznej lektury. Ciekawa propozycja w sferze dialogu między osobami wierzącymi a niewierzącymi. Wzbogacająca ten dialog świeżym głosem w sprawie. 

POKOCHAJ GEJA


Tomasz Bogowski

Pride Month czyli miesiąc dumy i afirmacji swojej odmienności seksualnej właśnie się rozpoczął. Czerwiec został wybrany szczególnym ze względu na upamiętnienie zamieszek ze Stonewall, które miały miejsce w roku 1969 i to właśnie w tym miesiącu odbywa się najwięcej parad równości, wzywających do przyznania związkom jednopłciowym tych samych praw, co związki heteroseksualne. 

Trochę historii

Homoseksualizm obecny jest na świecie od zarania dziejów. Historia Sodomy i Gomory jest jednym z pierwszych biblijnych przekazów w tym temacie. Prości ludzie, potężni władcy i kapłani różnych bóstw byli zdeklarowanymi homo-, bądź biseksualistami. Stosunki homoseksualne niejednokrotnie były ofiarowane bóstwom pogańskich ludów zamieszkujących wokół Izraela. 
Kulturowo, od wieków homoseksualizm był uznawany za skrzywienie, chorobę, zboczenie, niejednokrotnie karany śmiercią w męczarniach. XX- wieczne, oświecone społeczeństwo pochyliło się ponownie nad tematem i stąd dzisiejsze studia przypadku. Dojście do głosu lewicowych rządów, rewolucja obyczajowa oraz hasła miłości i tolerancji stworzyły dzisiejsze postrzeganie środowisk LGBT jako kolejnej mniejszości walczącej po prostu o swoje prawa, tak jak w przypadku kobiet, czarnoskórych, niepełnosprawnych. Wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi i z żadnego powodu nie powinniśmy być dyskryminowani. 

Homoseksualiści w Kościele

Myli się ten, kto postawi tezę o braku homoseksualistów w Kościele, przy czym termin ten rozumiem szerzej i biblijnie, jako wspólnotę wszystkich wierzących w Jezusa Chrystusa. To pruderia oraz piętno sprawiły, że osoby homoseksualne nie ujawniają zwykle swoich preferencji seksualnych. Problem homoseksualizmu albo jest zamiatany pod dywan, albo ignorowany, albo prowadzi do wylania dziecka z kąpielą (jesteś gejem? won do piekła!). Wystarczy jednak porozmawiać z osobami, które chcą szukać Boga, ciągle świadomymi będąc swojej odmienności. Czy jest dla nich miejsce w Kościele?

A Biblia na to

kochaj bliźniego swego.” Czy tylko w mojej Biblii ten werset jest pokolorowany? Nie sądzę. Więc po pierwsze, Bóg w swoim Słowie wzywa nas do miłości. Czy istnieją jakieś wyjątki od tej reguły? Nie widzę ich. Dlaczego zatem otaczamy miłością i opieką alkoholików i narkomanów, czując się wyjątkowo szlachetnie, tą samą ręką będąc w stanie rzucać kamieniami w homoseksualistów, bo są grzesznikami? 
… kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę. Odsyłam do całości 1. rozdziału Listu do Rzymian. Czytamy wprost, że homoseksualizm jest zboczeniem karanym śmiercią (duchową czy fizyczną?). Nie ma zatem powodu, by być z niego dumnym. Bóg go nienawidzi i brzydzi się nim. Ale! Nienawidzi i brzydzi się każdym grzechem. Czy zatem homoseksualizm jest czymś gorszym od reszty grzechów? Nie sądzę

Posłuchaj i pomyśl

Znam kilku wierzących homoseksualistów. Żaden z nich nie jest praktykującym gejem. Każdy z nich ma problem ze swoją tożsamością z jakiegoś powodu. Większość w szczerej rozmowie powiedziała, że szczerze żałuje pierwszego momentu, gdy pomyśleli sobie a może jestem gejem? Może trzeba spróbować?. Pójście za tą myślą było początkiem lawiny wydarzeń, myśli i uczuć, której nie da się cofnąć. Każdy z nich jednak jest świetnym bratem, kochającym Boga człowiekiem i szukającym wyjścia z problemu, nie będzie to za duże słowo, bohaterem.

Nigdy nie poprę miesiąca dumy. Jestem przeciwny zachęcania innych do eksperymentowania, by odnaleźć swoją seksualną tożsamość. Uważam homoseksualizm za grzech, z którego jednak jest wyjście. Z drugiej strony nie stanę też ramię w ramię z pobożnymi, wysyłającymi homoseksualistów do piekła. Nie będę rzucał kamieniami w przechodzącą pod moimi oknami paradę. Nie będę pisał hejtów pod internetowymi wpisami chwalącymi odmienność. Dlaczego? Bo zawsze zadaję sobie pytanie, co zrobiłby Jezus?

PĘKNIĘTA OPONA I UROJONA BRZOZA NA DRODZE PREZYDENTA A DYLEMAT SZACUNKU DO WŁADZY

Piotr Zawadzki


Wypadek samochodu (nie mylić z samolotem!) prezydenckiego pobudził całą masę komentarzy w Internecie. Niektórzy komentowali ironicznie i złośliwie, inni w atmosferze paranoi  "że to zamach", odgrzebując smoleńskie zjawy na autostradzie a4 i w "pękniętej gumie", a inni pozwolili sobie na czystą... nienawiść. Muszę przyznać, że komentarze na różnych portalach czytałem z rozbawieniem, ale też czasami z niesmakiem i zgrozą. Co jak co, ale chodzi o Prezydenta Rzeczpospolitej. Może jest to Prezydent opcji politycznej z którą w wielu miejscach mi nie po drodze, ale nadal: Prezydent kraju, który kocham, oraz... jego lider. 

Komentatorzy wypadku w wielu miejscach byli bowiem zawiedzeni, że Prezydent w wypadku nie zginął... i jawnie życzyli mu śmierci.

Nie będzie tu o tym, czy eksplodująca opona była zamachem. Zostawię to jakiejś szalonej komisji pod kierownictwem zabawnie szalonego ideologa (pewnie taka powstanie - "Komisja Pękniętej Gumy"). A tu Będzie o szacunku do władzy, tfu. 

Bo tego szacunku i kultury wśród niektórych ludzi w Polsce najwyraźniej panuje deficyt - i to większy niż państwowy!

Dla mnie temat ciężki - bo jestem człowiekiem mocno niezależnym, stawiającym na takie wartości jak wolność i niepodległość duszy (chrześcijańskie nawyki...) , ale napiszę o tym, aby złamać swoją butę. Bo trzeba, gdy nasze poglądy kolidują z przekazem pozostawionym Jezusa i apostołów.

A jest to temat, który należy poruszyć szczególnie w środowiskach chrześcijańskich. Bo wielu chrześcijan to anarchiści... I szczególnie do chrześcijan różnych opcji kościelnych jest to tekst, bo i katolicy i protestanci oraz innej maści wierzący ludzie ośmieszyli się, komentując wydarzenie na a4 w okrutny i jadowity sposób.

Czy można być chrześcijaninem i życzyć śmierci swojemu Prezydentowi? Chyba ktoś pomylił ewangelię z jihadem...

Życzyć śmierci? Anarchiści? "Aleś Piotrek odpalił!!!". A ja się upieram, że tak, bojujący anarchiści właśnie. Dlaczego? Już tłumaczę.

Większość chrześcijan z powodu swojej wiary w wolność, którą daje Bóg uważa bycie pod jakimkolwiek autorytetem za... problematyczne. Dobrze, jeśli jest to Boży autorytet, ale gorzej, gdy ludzki. Ten jest podejrzany.

A najgorsza opcja to taki autorytet, którego nie uznajemy.

Znasz może te pobożne hasła?
- "Mnie prowadzi Duch Święty a nie ludzkie opinie"
- "Żaden człowiek nie będzie mi mówił co mam robić, od tego jest Jezus"
- "Ja nie uznaję jego przywództwa, Bóg mi tego nie objawił"
- "On nie jest namaszczony"
- "Nie czuję tego"
- "Jestem wolny, nikt mi nie będzie mówił jak ma być, od tego jest Bóg"

Anarchia pod przykrywką pobożności. Ot co.

Hasła są z pozoru trafne, ale każde z nich omija ludzki czynnik i wskazuje na subiektywną relację z Bogiem. Subiektywną, znaczy, nie podlegającą korekcie (w wielu przypadkach). Nie ma w nich miejsca na autorytet, który nas konfrontuje. Jest tylko miejsce na to, co uznajemy i za czym chcemy podążać.

A czy nie jest tak, że charakter chrześcijański w pełni pokazać możemy idąc za liderami, którzy nie są po naszej myśli? Szczególnie, że Biblia mówi wyraźnie o tym, że mamy modlić się o władze. A jeśli modlić, to życzyć dobrze i szanować. Jedno wynika z drugiego.

Drobny incydent na a4 pokazał prawdziwe oblicze niektórych chrześcijan w Polsce. Brak szacunku do władzy, brak elementarnego współczucia i miłosierdzia. Polscy chrześcijanie muszą jeszcze raz przerobić lekcję o szacunku do władzy, którą podobno (według Biblii) ustanawia na dany czas Bóg.

Chyba, że tych ustanowień wyjątkowo nie mamy ochoty respektować, życząc po raz kolejny brzozy na drodze prezydenckiej limuzyny...

PUNKT WIDZENIA

Tomek Bogowski


Dziwnym trafem widzimy u innych błędy, których sami nie popełniamy. Tak jakoś jesteśmy skupieni na tym, by porównywać nasz poziom duchowości z innymi, zwykle słabszymi od nas. Co więcej, mamy tendencję do poprawiania innych w sferach, w których sami jesteśmy w porządku. „Ja tak nie mam, ale dokładnie wiem o kim mówisz”- jeśli podobna myśl pojawiła się w twojej głowie, proszę czytaj dalej.

Każdy z nas ma mocne i słabe strony. Często te słabsze ukrywamy, zamiast nad nimi pracować, a te mocniejsze czynimy naszymi atutami, na nich właśnie budując swoją duchową pozycję. Jeśli ktoś nie ma żadnego problemu z plotkowaniem i popijaniem, będzie te właśnie rzeczy wskazywał jako najgorsze na całym świecie. Jeśli do tego ma jednak problem z panienkami i hazardem (tak, tak! chrześcijanie też nie są od tego wolni!), to te rzeczy częściej będzie nazywał słabością, cierniem, wadą.

Grzech. Tak jasno Biblia określa każdy przejaw minięcia się z Bożym powołaniem dla człowieka, a samo słowo oznacza po prostu chybienie celu.

Jaki jest cel tego, co piszę? Nie rzucaj kamieniami. Nie pisz wielkimi literami słów na Facebooku, wytykając innym ich błędy. Być może, zamiast kogoś podnieść, pocieszyć i uratować, pogrążysz go i zamkniesz mu przed nosem drzwi do Królestwa Bożego. Być może trafisz na okrągłe stwierdzenie w sieci, osąd który dotknie twojego życia i pomyślisz „łatwo ci tak pisać, nie znasz mojej sytuacji”. Na pewno niejeden z nas dotknął takiej sytuacji z jednej, bądź drugiej strony.

Nie buduj też swojego poczucia wartości w oparciu o to, co myślą/ mówią/ piszą inni. Naszym jedynym i najwyższym wzorem jest Mistrz- Jezus Chrystus, Biblia jako Boże Słowo i Duch Święty, działający w każdym wierzącym, przekonujący o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. 

A ponad wszystko… proszę cię, porównuj siebie i innych tylko z Jezusem, by mieć chlubę nie w porównaniu z innym, ale odniesienie do samego siebie.