IRAKIJSKI HOLOKAUST I GRZECH FANATYZMU

Piotr Zawadzki

Zdjęcie dzięki uprzejmości www.bigstockphoto.com

Hekatomba w Iraku trwa. Po mediach krążą makabryczne doniesienia o zabójstwach. Dżihadyści mordując chrześcijan nie przebierają w środkach. Masowe egzekucje przez rozstrzelanie z karabinów maszynowych, ukrzyżowania, dekapitacje maczetami i nożami, bestialskie traktowanie zwłok ("słynne" zdjęcia morderców trzymających poucinane głowy ofiar). Świat milczy podczas gdy dochodzi do eskalacji mordu. Patrząc na wydarzenia w Iraku musimy sobie zadać pytanie odnośnie religijnego fanatyzmu. Czy mentalność dżihadystów grozi i nam? Czy fanatyzm jest czymś na co cierpią ekstremiści czy też może dotyczyć nas wszystkich?

DŻIHAD

Mentalność prowadzenia świętej wojny w imię prawdy (naszej prawdy...) może przejawiać się na różnych poziomach - począwszy od prostego uznania, że moje przekonania czynią mnie lepszym od innych, do uznania, że inni nie zasługują żeby żyć, ponieważ nie dzielą ze mną moich przekonań. Najwyraźniej dzihadyści cierpią na najbardziej ostrą odmianę fanatyzmu. Fanatyzmu, który daje ludziom myślącym inaczej od nich śmierć. Fanatyzm powoduje śmierć a mentalność świętej wojny - jeśli nie jest traktowana jako symbol duchowej walki - sprowadza się do prześladowań religijnych i etnicznych. Fanatyzm nie jest jednak zarezerwowany dla tak ekstremalnych systemów religijnych jak skrajny islam. Fanatyzm funkcjonuje o wiele szerzej - widzimy go nie tylko w świecie religii, ale także w polityce, czy na podłożu prostych relacji międzyludzkich. Dotyczy on nas wszystkich - oczywiście nie w tak skrajnej postaci jak w Iraku, ale jest wspólną chorobą ludzkości. Za każdym razem kiedy z powodu swoich przekonań poniżamy inną istotę ludzką, wchodzimy na ścieżkę dżihadu.

TERROR W NAS

Niepokojące jest to, iż pośród wielu chrześcijan spotkać możemy dżihadystów - ludzi którzy używają Biblii jak miecza, tnąc wszystkich wokoło na kawałki. Tacy fanatycy tylko czekają na pretekst żeby dać upust swojej agresji na każdym, kto myśli inaczej niż oni (fanatyk nie rozumie, że jego przekonanie nie jest prawdą ostateczną i absolutną w oczach innych ludzi...). Ile razy ja i ty, drogi czytelniku, "zabijaliśmy" w imię prawdy? Oczywiście nie dosłownie - ale w sercu. Zabijaliśmy ateistę - bo nie chciał uznać prawd wiary. Geja - bo żył w opozycji do zasad słowa Bożego. "Innowiercę" (tfu - poganina) - bo wierzył w coś, czego my nie uznajemy. Ogólnie - innego od nas. Nie mów mi tylko, że porównywanie chrześcijan walczących o prawdę do fanatyków z Iraku jest niesprawiedliwe - na tym polu niczym się nie różnimy od ekstremistów islamskich. Chrześcijanie czy to katolicy czy protestanci zabijali (dotyczy to każdej religii światowej, tak samo buddyzmu, hinduizmu itp...) w swoich inkwizycjach. Dżihadyści mają teraz swoją inkwizycję i najwyraźniej nie spoczną póki nie wymordują wszystkich innych od siebie. Ukazuje to w pełni grozę grzechu jakim jest fanatyzm. Fanatyzm jest synonimem zaślepienia - nie ważne czego fanatykiem jesteś - doprowadzi cię to zawsze do jakiejś formy przemocy, do jakiejś formy pogardy. Czy przemoc i pogarda wobec ludzi są owocami Ducha Świętego?

 JAKA JEST RÓŻNICA?

Przeciwnik chrześcijaństwa mógłby powiedzieć, że sceny z Iraku przypominają sytuacje ze Starego Testamentu, kiedy to Izraelici mordowali inne ludy w imię Boga. Niestety, muszę się z tym z zgodzić. Co nie oznacza, że chrześcijaństwo ma być prowadzone w stylu Starego Testamentu - w końcu dla chrześcijanina najważniejsza jest osoba Jezusa Chrystusa i jego interpretacja Pism. Jezus pokazał nam drogę miłości i łaski - odmienną od drogi świętej wojenki. Wydaje się być to niekonsekwencją  w postępowaniu Pana Boga, chociaż moim zdaniem jest to po prostu głębsze objawienie Jego natury (nie boję się tego powiedzieć - judaizm bez łaski Jezusa niewiele różni się od islamu, chrześcijaństwo wobec tych religii osiąga tutaj o wiele głębsze zrozumienie miłości i łaski z powodu osoby Jezusa). Chrześcijaństwo musi oczyścić się z fanatyzmu, podobnie jak z każdego innego grzechu. Nawet najlepszy fanatyzm - w imię Jezusa - jest drogą do przemocy. Patrząc na wydarzenia w Iraku nie tylko powinniśmy modlić się o prześladowane mniejszości religijne (w tym chrześcijan) ale także modlić się o siebie - pamiętając, że miłość do Boga wyraża się zawsze w miłości do drugiego człowieka oraz, że nie można twierdzić, że zna się Boga jeśli nie kocha się ludzi. Miłość natomiast nie ma nic wspólnego z pogardą, segregacją, wykluczeniem i nienawiścią. Miłość to nie fanatyzm...

ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA ARTYKUŁU



Piotr Zawadzki - studiował filozofię na Uniwersytecie Opolskim. Poeta, felietonista i blogger, kaznodzieja i duszpasterz, założyciel Chrześcijańskiej Misji Rampa, redaktor "Chrześcijanina", redaktor naczelny "Respiratora". Na codzień pracuje jako asystent pastora w Kościele Zielonoświątkowym Ostoja w Opolu. Szczęśliwy mąż Joanny i tata małej Idy

2 komentarze:

Gosia No pisze...

...a czy możliwa jest forma pozytywnego fanatyzmu?? Na przykład William Wilberforce był oskarżany o fanatyzm w sprawie zniesienia handlu ludźmi. Jego słynna odpowiedź brzmiała: „Jeżeli wrażliwość na cierpienie braci jak i my stworzonych przez Boga oraz gorące
pragnienie ulżenia ich niedoli jest fanatyzmem to ja należę do najbardziej nieuleczalnych fanatyków
jakich znał świat.” W tej sprawie również czuję się fanatyczką...

Piotr pisze...

To bardzo trudna kwestia - z jednej strony coś takiego jak fanatyzm miłości, fanatyzm dobra byłby wskazany. Z drugiej strony fanatyk przeważnie zafiksowany jest tylko na jednym i z tej racji bywa zaślepiony - a zaślepienie sprawia że możemy atakować tych, którzy nie są fanatykami "naszej bajki". Myślę poza tym, że fanatyk, nie jest niebezpiezny jeśli jest śwadomy swojego fanatyzmu :).