SZTUKA BYCIA

Piotr Zawadzki

foto. Piotr Zawadzki

Nasze myśli są w niekończącym się ruchu. Bardzo często zakrywają otaczającą nas rzeczywistość, próbując ją imitować. Generują scenariusze przyszłości, które być może nigdy się nie spełnią. Przylegają do przeszłości i odtwarzają ją w kółko zabarwiając nowymi emocjami, chociaż przeszłości już nie ma. Jak nauczyć się być tu i teraz, osadzać swój umysł w chwili obecnej? Jak po prostu... być?


WIĘCEJ BYCIA
 
Jedną z witalnych części rozwoju duchowego jest rozwijanie w sobie umiejętności bycia "tu i teraz". Było to ważną częścią nauczania Jezusa, który zachęcał uczniów do trwania w dniu dzisiejszym,  bo jutrzejszy ma dość swego utrapienia i zmartwień. Trwanie to było byciem w obecności Boga, uświadamianiem sobie tego, że jesteśmy w Nim zanurzeni, że jest On bliżej nas niż my jesteśmy blisko samych siebie... Okazuje się więc, że opanowywanie sztuki bycia i osadzania się w tym co teraz, jest jedną z form modlitwy. Jej cechy szczególne to bycie bardziej odbiorcą, słuchaczem, obserwatorem niż aktywnym uczestnikiem dialogu. Ta forma modlitwy charakteryzuje się skupieniem, wyciszeniem, rozeznawaniem wewnętrznego głosu którym przemawia do nas Duch Święty... Jest w niej minimum słów, albo nie ma ich w ogóle. Jej główną cechą jest kontemplacja.
 
SKUTKI BYCIA
 
Sztuka osadzania siebie w teraźniejszości uzdrawia mnie ze strachu o złe scenariusze jakie mogą zrealizować się w przyszłości. "Teraz" zawiera w sobie to co rzeczywiste, a nie domysły na temat rzeczywistości. Bycie teraz jest pomijaniem rzeczywistości nadanej na rzecz tego co jest realne. Obserwacja chwili bieżącej, bieżących myśli i otoczenia uzdrawia świadomość z absurdalnego tworzenia scenariuszy przyszłości. Przyszłość jest nieodgadniona i należy do Boga. Dane nam jest to co jest teraz. Wystarczy być i osadzić się w chwili. Strach przestaje istnieć. Przywiązanie do świata rzeczy przestaje istnieć. Wszystko ulega wielkiemu uproszczeniu. Życie ubiera się w piękno i błyszczy estetyką detalu, odkrywamy nowe pokłady chwały Bożej, której, jak twierdzą psalmiści, pełna jest ziemia. Odkrycie to jest doświadczeniem głębokiego zachwytu, przy którym znika cały świat i my sami.
 
WOJNA Z KONTEMPLACJĄ
 
Czas uleczyć nasze życie modlitewne z hałasu, pośpiechu i powierzchowności. Nasze życie jest ich pełne, ale nie oznacza to że hałas, chaos i pośpiech z tej racji mają być też formą kontaktu z Bogiem. Jego głos najlepiej słyszymy w ciszy i skupieniu, osadzając się w tym co teraz. Czas wyeliminować większość słów i gestów z modlitwy  i nastawić się  na odbiór obecności, która przekracza wszystko inne. Czas na nowo odnaleźć swoje bycie w Jego trwaniu i uspokoić się, doznać rekonstrukcji, na nowo odkryć pokój ducha, o którym Jezus mówił, że przewyższa każdy stan umysłu. Czas wskrzesić w sobie umiejętność zatrzymania się i kontemplacji, by głębiej zrozumieć sens egzystencji.


ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA ARTYKUŁU

5 komentarzy:

Ludwika pisze...

Wspaniały artykuł! Od jakiegoś czasu przeżywam na nowo objawienie tego kim jest Bóg i jaki jest cudowny i im bardziej nad tym rozmyślam, tym moje serce bardziej przepełnia się radością i pokojem, niezależnymi od okoliczności.

Anonimowy pisze...

a mnie cały czas wydaje się że bóg mnie potępi

Anonimowy pisze...

A dlaczego Bóg miałby potępiać???...skoro posłał na śmierć SWOJEGO SYNA - Jezusa, by On stał się wybawieniem dla Ciebie... W Nim jest wolność, pokój, radość...wszystko, czego możesz zapragnąć... Jezus został potępiony, oskarżony i przybity do krzyża - poniósł karę po to, abyś Ty mógł cieszyć się życiem w wolności... Mnie wciąż na nowo zadziwia Boża miłość, dobroć, wierność i Łaska względem człowieka...

Anonimowy pisze...

Dlaczego miałby mnie potępić? Dla tego, że nie pościłam o chlebie i wodzie 5 razy w tygodniu, za to, że nie biczowałam swojego ciała do krwi, za to, że różne rzeczy w życiu sprawiają mi przyjemność i za to, że posiadam dobra materialne i cieszę się nimi. A, i jeszcze za to, że nie należę do właściwego kościoła.

Anonimowy pisze...

Anonimowa :)
Jezus nic nie mówi na ten temat, żebyś pościła, biczowała się i nic nie miała. Jezus mówi "Pójdź za mną". On chce Cię podnieść, wzmocnić, wybawić. On Cię kocha :D
Sprawdź w Biblii :D