CZARODZIEJSKI KOCYK

Ludwika Chłap
 

 
Kiedy byłam małą dziewczynką, miewałam problemy z zasypianiem. Jeśli nie udało mi się usnąć przy wieczornym czytaniu bajek, mama miała pół nocy z głowy – siedziała na podłodze przy moim łóżku i trzymała mnie za rękę dopóki nie zasnęłam.
Kiedy wychodziła z pokoju, myśląc że śpię, zza szafek wyłaziły tajemnicze cienie, które w świetle małej lampki nocnej wyglądały naprawdę potwornie. Nie mogłam zasnąć, bo bałam się, że przyśnią mi się koszmary. Próbowałam być dzielna, ale strach przed ciemnością paraliżował mnie do tego stopnia, że nawet chowanie się wraz z głową pod kołdrę nie pomagało. Prędzej czy później mama znów lądowała na podłodze przy łóżku - do czasu... Któregoś wieczoru, gdy scenariusz miał się powtórzyć po raz kolejny, mama wpadła na genialny pomysł – przyniosła z pokoju mojej siostry... (uwaga! uwaga!) czarodziejski kocyk! Byłam zachwycona – nie sądziłam, że stary kraciasty koc, który mieszkał z nami od zawsze, ma czarodziejską moc. A jednak... okazało się, że każdy kto się nim przykryje (nawet bez głowy) był chroniony przed nocnymi straszydłami i koszmarnymi snami. W głowie mi się to nie mieściło, że taka wspaniała rzecz przytrafiła się właśnie mnie.  Od tamtej pory, przez kilka kolejnych lat, nie odstępowałam kocyka na krok. Staliśmy się nierozłącznymi przyjaciółmi i nawet kiedy szłam nocować do koleżanki  mieszkającej w tym samym bloku, zabierałam go ze sobą. Możecie wierzyć lub nie, ale czar kocyka zadział błyskawicznie – mama nadal czytała mi bajki przed snem, ale ja niczego już się w nocy nie bałam.  I nie przyśnił mi się już ani jeden zły sen. Ciekawe co mnie uchroniło przed nocnymi lękami – czarodziejski kocyk czy wiara w słowa mojej mamy? Choć rzeczywistość wokół mnie się nie zmieniła, to zmieniło się moje postrzeganie tej rzeczywistości – co w rezultacie przyniosło namacalne zmiany w moim życiu. Cienie nadal wyłaziły zza szafek, ale wcale nie budziły już we mnie takiego lęku.

DZIECIĘCA WIARA

Lubię kiedy Bóg mówi do mnie przez zwykłe codzienne sytuacje. Kilka dni temu razem z tatą wspominaliśmy czasy mojego dzieciństwa, a historia kocyka o którym mi przypomniał, zainspirowała mnie do świeżego spojrzenia na moc wiary w moim życiu i w życiu każdego człowieka – niekoniecznie chrześcijanina. Jezus bardzo starannie dobierał słowa. Myślę, że nie przez przypadek więc powiedział swoim uczniom, że aby mieć udział w Królestwie  Bożym, muszą stać się jak dzieci (‘...jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios’ – Mt 18:3) Dziwne stwierdzenie, bo przecież komu Bóg kojarzy się z bandą rozwrzeszczanych bachorów, które potrafią rozpętać prawdziwe piekło, kłócąc się o zabawkę? A jednak, Jezus w dzieciach dostrzegał coś bardzo cennego.

W CO WIERZYSZ?
 
Tak sobie myślę, że kiedy ja patrzę na dzieci, to chyba pierwszym co niesamowicie rzuca mi się w oczy jest to, że kiedy się bawią, to w wymyślanych przez nie przygodach nie bierze udziału jakiś tam bezimienny pluszowy misiek czy lalka z górnej półki, tylko prawdziwa „osoba”, która myśli, czuje i „naprawdę” przeżywa swoją historię. W dzieciach lubię też to, że jedno słowo mamy – najważniejszej osoby w życiu – wystarczy, by uwierzyć w moc czarodziejskiego kocyka. Jedno jest pewne – dzieci mają niesamowitą wiarę. Jezusowi nie chodziło oczywiście o wiarę w misie i kocyki, lecz o samą w sobie moc wiary, która poszerza perspektywę widzenia. Zaryzykuję stwierdzenie, że to komu wierzysz i w co, stanowi o tym kim się stajesz i jak wygląda twoje życie, np.:

Jeśli wierzysz w słowa mamy o czarodziejskim kocyku, to jesteś szczęśliwym dzieckiem, które dzięki mocy swojej wiary przestało bać się ciemności.

Jeśli wierzysz w swoje własne myśli o tym, że jesteś nic nie wart, to dzięki mocy swojej wiary będziesz z dnia na dzień popadał w coraz większą depresję.

Jeśli wierzysz w horoskopy, to dzięki mocy swojej wiary staniesz się ich niewolnikiem, próbującym
dopasować swoje życie do tego, co ktoś napisał w gazecie.
 
Jeśli wierzysz w słowa swojego nauczyciela, mówiącego że jesteś matołem, to dzięki mocy swojej wiary pewnie prędzej czy później resztki twoich chęci do nauki znikną i naprawdę staniesz się matołem.
 
Jeśli wierzysz w słowa twoich rodziców powtarzane ci od dziecka, że jesteś piękną i mądrą dziewczynką, to dzięki mocy swojej wiary staniesz się kobietą, która zna swoją wartość.

Jeśli uwierzysz w Słowo Boże, mówiące że Jezus Chrystus umarł na krzyżu za twoje grzechy i zmartwychwstał i wyznasz go swoim Panem, to dzięki mocy swojej wiary zostaniesz zbawiony i zaczniesz doświadczać Bożego działania w swoim życiu.

Takie przykłady można wymieniać w nieskończoność. Obrazują one, że dzięki wierze w określone rzeczy, materializują się one w naszym życiu i przynoszą namacalne zmiany. Pewnie z większością z nich jesteś w stanie się zgodzić, może tylko ten ostatni wydaje ci się taki trochę naciągany. Cóż, możesz albo uznać go za absurd typu: wlej do baku samochodu wodę zamiast benzyny i uwierz, że pojedzie, albo potraktować jak całą resztę przytoczonych przykładów i spróbować zastosować go w swoim życiu – a nuż zyskasz życie wieczne i całą masę benefitów płynących ze zbawienia.


ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA ARTYKUŁU

2 komentarze:

aneta garbowska pisze...

genialne. Od dawna przeżywam ten temat a tu ujęte jest samo sedno. A i napisane po mistrzowsku.

Dread pisze...

Super! Bardzo mądre ujęcie tematu wiary. Gratuluje artykułu!