PLASTIKOWA WIARA, GORZKA PRAWDA

Piotr Zawadzki


 

Nasze modlitwy błądzą miedzy dwiema skrajnościami - wyznaniem wiary a szczerym określeniem tego w jakiej sytuacji się znajdujemy. Jest tak z całym życiem, modlitwa jest jedynie odbiciem tej sytuacji. Oscylujemy między odważnym poleganiem na wierze a realizmie chwili obecnej. Pomijanie wiary zaowocuje w naszej modlitwie zamknięciem się na cud. Pomijanie szczerości i prawdy poskutkuje plastikowym podejściem do życia i maskowaniem prawdziwych problemów, ukrywaniem ich przed Bogiem. Jak wyważyć wiarę, którą pragniemy przezwyciężyć okoliczności z trzeźwym spojrzeniem na chwilę obecną?


GORZKIE PSALMY

Lektura niektórych psalmów bywa szokująca, modlitwy psalmistów ocierają się o bluźnierstwa. Jest w nich dużo o poczuciu bycia opuszczonym przez Boga, pominiętym, pozostawionym na pastwę wrogów, jest w nich dużo zawodu... Bogiem. Niektóre psalmy mówią nawet o tym by Bóg w końcu obudził się i zaczął działać... bo aktualnie najwidoczniej śpi. Mimo wszystko uznajemy te szczere do bólu teksty za natchnione i zainspirowane przez Ducha Świętego. Po co Bogu taka szczerość? Dlaczego psalmy nie retuszują ludzkich dramatów przykrywając je grubą warstwą pozytywnego wyznania wiary? Być może dlatego, że sama wiara nie wystarczy. Potrzebne jest też zrozumienie siebie, swoich emocji, swojego bólu - tylko wtedy skok wiary jest naprawdę cenny. Wtedy wiemy co przezwyciężamy i z czym przyszło nam walczyć. Podstawą wiary staje się prawda naszej ponurej sytuacji, nasza dogłębna i nieprzekłamana przyklejonym uśmiechem potrzeba radykalnego zbawienia. 

MOC SZCZEROŚCI

Kiedy utkniemy w modlitwie w kozim rogu wyznawania, możemy ulec pokusie, żeby zamieść wszystkie swoje wewnętrzne dramaty pod dywan. Zamieść nasz strach, gorycz, poczucie porażki, odrzucenie, zawód, zamieść i ukryć przed sobą, światem i przede wszystkim Bogiem. To tak jakbyśmy mówili - widzisz Boże, jeszcze się jakoś trzymam, nie potrzebuję Twojej pomocy, mam wiarę i wyznaję, że wszystko będzie dobrze. Tragedia takiej ślepej wiary ukazuje się w całej rozciągłości wtedy, gdy pod jej wpływem nic się nie zmienia. Czujemy się wtedy oszukani. To dobry znak. Prawda jest taka, że byliśmy oszukiwani - przez samych siebie. Modlitwa oparta jedynie na wyznawaniu jest jest ptak próbujący lecieć na jednym skrzydle. Odważnej wierze potrzebne jest trzeźwe zrozumienie aktualnej sytuacji - potrzebna jest szczerość, prawda, akceptacja i łzy. Tylko na takiej modlitwie wyrośnie cud. Szczera modlitwa obala wszystkie schematy i formułki za jakimi przywykliśmy się chować w relacji z Bogiem. Bóg do tej pory szuka nas, jak szukał Adama w raju - jedni z nas chowają się przed Nim w grzechu, inni, zasłaniają się przed Nim swoją modlitwą.
 
Szczerość w modlitwie pozwala na ekspresję tego co teraz czujesz, co teraz myślisz - bez cenzury.

Ten brak cenzurowania sprawia, że modlitwa staje się żywym dialogiem, w pełni oddającym nasz stan, dialogiem intymnym, pełnym emocji i różnych odcieni relacji. Bóg chce usłyszeć wszystko, nawet gdybyś miał przy Nim z rozpaczy kląć. W końcu robisz to, ponieważ wylewasz przed Nim serce - z całym jego brudem. Bóg jednak nie boi się brudu. On oczyszcza. Jednak modlitwa oparta tylko na szczerości a pozbawiona perspektywy wiary może również okazać się niewłaściwa. Zabrnąć w niej możemy zbyt głęboko w świat naszych problemów, w świat naszego ego. Modlitwa pozbawiona wiary a budowana tylko na tym co aktualnie czujemy może okazać się tandetną formą psychoterapii, autoanalizy lub w najgorszym wypadku... sesją samoużalania się, lub sesją samozachwytu.

OPUSZCZONY PRZEZ OJCA

W dramatycznej chwili agonii, kiedy Jezus umierał na krzyżu, zaczął wołać do Boga i pytać, dlaczego został przez Niego opuszczony. Wielu egzegetów, szczególnie tych ze środowisk związanych z ruchem wiary, odczytuje ten krzyk Jezusa jako cytat Psalmu 22 na który Jezus starał się skierować słuchaczy w tej ostatniej chwili życia. O wiele prościej byłoby jednak spojrzeć na ten krzyk Jezusa jako na prawdziwy, szczery do głębi krzyk człowieka, który stracił wszystko. Na krzyk agonii, strachu, goryczy, zawodu i samotności. Na krzyk dogłębnej, łamiącej wszystkie schematy szczerości i prawdy. Nie było tam plastikowego wyznania wiary w zmartwychwstanie. Nie było zagłuszania bólu i tragedii. Była akceptacja i powierzenie się Ojcu w czasie bez Jego obecności. 

ZMARTWYCHWSTANIE

Po tragicznej śmierci Jezus zmartwychwstaje. My też razem z Nim wstajemy z naszych grobów, trosk, dramatów i bólu. Nie zaprzeczamy temu że umieraliśmy, ale też wiemy, że teraz żyjemy, wiemy że wydarzył się cud wiary, która pokonała śmierć.  
 
Bóg chce słyszeć nasze serca, chce nas prawdziwych i szczerych.
 
Oczekuje też, że mimo zrozumienia przez nas dramatu naszej sytuacji zaufamy Mu i damy czas na działanie - poczekamy na Niego. Modlitwa oparta na głębokim zrozumieniu tego co aktualnie nosimy na sercu i wątrobie, a zarazem modlitwa pełna ufności, że przyszłość będzie lepsza - taka sprowadzi cud, uzdrowi nasze emocje, przerośnie nasze okoliczności i da nam zawsze świeżą relację ze źródłem naszego życia.
 
 
ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA ARTYKUŁU I UDOSTĘPNIANIA GO

2 komentarze:

Unknown pisze...

"Zasłaniania się przed Bogiem modlitwą" Mocne. Prawdziwe. Dzięki.

Anonimowy pisze...

Bardzo trafnie ujęte.