UWIELBIENIOWE WOJNY

Piotr Zawadzki



Uwielbienie to drażliwy temat w Kościele. Spotykamy się z wieloma teoriami na ten temat - od tych superduchowych do zwyczajnych, zachaczających o banał. Najwięcej emocji jednak budzi dyskusja o formę uwielbienia. Nowoczesne czy wydarte z 17 wieku? Pełny zespół muzyczny czy gitara akustyczna? Cisza czy głośna ekspresja? Taniec czy godne zasiadanie w koscielnych ławach? Każdy wierzący ma swoją opinię na ten temat oraz ulubioną formę uwielbienia. Schody zaczynają się wtedy kiedy forma uwielbienia z ulubionej staje się... święta i jedynie słuszna.




NIE MOGĘ UWIELBIAĆ



Wielokrotnie słyszałem chrześcijan, którzy w zderzeniu z nową dla nich formą uwielbienia załamywali ręce i wznosili pobożną skargę do Nieba "nie mogę przy tym uwielbiać". Sytuacje były różne. Czasami wynikało to z zastrzeżeń co do typu śpiewanych utworów - za stare czy za nowoczesne. Inne zastrzeżenia dotyczyły rodzaju muzyki - rock zły, country dobre, pop zły, soul dobry. Inne jeszcze oscylowały wokół zastrzeżeń bardziej wysublimowanych - braku proroczego wymiaru czy ogólniej charyzmatycznego, lub wręcz odwrotnie, strachu przed tymi zjawiskami. Za każdym razem gdy słyszałem tego typu opinie odnosiłem jednak wrażenie, że chodzi o coś zupełnie innego niż forma, że problem jest głębszy.

Zadawałem sobie jednocześnie pytanie - czy forma uwielbienia może odciągnąć mnie od tego bym w danym czasie ze szczerego serca mógł wyrazić moją miłość do Jezusa?


Czy chodzi tu o mnie, o to co lubię a czego nie lubię czy jednak o coś więcej? Bo jeśli akt uwielbienia jest w istocie uznaniem, że Bóg jest centrum mojego życia to wcale nie chodzi o formę, ale o serce. Jeśli kochasz Boga odnajdziesz się w każdej formie, bo w każdej z nich masz takie same serce - szukające Jego obecności a nie swojego widzimi się. Czy możliwe jest, że ludzie uwielbienia to ludzie poza formą? Nie wiem. Ale na pewno to ludzie rozumiejący wolność i różnorodność przejawów Ducha Świętego.



PRAWDA I DUCH

Biblia wyróżnia pośród wielu składników uwielbienia dwa główne - Ducha i prawdę. Okazuje się, że akt uwielbienia jest czymś bardzo prostym. Wystarczy to robić autentycznie (prawda) oraz w Duchu (całą swoją odrodzoną istotą). Okazuje się, że Biblia nie mówi nic o supremacji rocka nad gospelem czy grupy muzycznej nad samotną i tęskną akustyczną gitarą (oj szkoda...). Biblia mówi o wartościach, które mogą przejawiać się w każdej formie. Prawda i Duch mogą być obecne w każdej formie uwielbienia, mogą też w niej... zaniknąć. Sztuczność grozi nam w każdej formie. Podobnie jak w każdej, jeśli tylko serce jest otwarte, czeka na nas doświadczenie Ducha Świętego.
 

 
ULUBIONE, NIETYKALNE, ŚWIĘTE

Największy problem pojawia się wtedy, gdy z preferencji i tego co ulubione przechodzimy do tego co święte, czyli kiedy zaczynamy uświęcać formę uwielbienia. Wtedy gubimy gdzieś zdrowy rozsądek i swoje preferencje odnośnie stylu uwielbienia uznajemy za preferencje samego Boga.
Niektórzy do tej pory są głęboko przekonani, że w niebie jedynymi pieśniami jakie będą rozbrzmiewać będą na pewno pieśni pielgrzyma.

Inni mają cichą nadzieję na coś bardziej w stylu August Burns Red. Prawda jest jednak taka, że Bóg nie ma ulubionego typu muzyki, on kocha serca które ją tworzą, serca szukające Jego obecności.

OTWARTOŚĆ

Człowiek pragnący kochać Boga użyje każdej okazji by to zrobić, niezależnie od swoich preferencji czy potrzeb. Uwielbienie to zachowanie otwartej postawy serca, serca które jest gotowe na cud i zadziwienie. Do tego nie potrzeba wiele, można tak żyć, nawet gdy w budynku kościoła gasną światła i milknie muzyka. Taki człowiek potrafi wyrazić miłość śpiewając antyczny hymn czy też nowoczesny utwór Jesus Culture czy Hillsong. Znaczenie ma tylko serce oddające Bogu to co Mu się należy, wszystko inne jest drugorzędne.

ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA ARTYKUŁU I UDOSTĘPNIANIA GO
JEŚLI CHCESZ WESPRZEĆ NAS FINANSOWO KLIKNIJ TUTAJ PO INFO

 


 

 

 

19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Uwielbienie "spłycone" do śpiewania piosenek w kościele. Typowe dla kościołów protestanckich o nurcie tak zwanym "Charyzmatycznym". Jeżeli już ktoś śpiewa 3 razy głośniej Aleluja to jest Uwielbienie, oj jest że hej. Nie ważne co po zejściu ze sceny owy delikwent mówi czy jak żyje, a jeżeli ktoś w skrytości serca np. zamiata kościół dla Chrystusa bo po prostu brak mu wrodzonego talentu wokalnego , to zwykły "cieleśniak". Sorki ale Uwielbienie to nie śpiewanie na nutę pielgrzyma czy hip hopu . Tak naprawdę to nie ma nic wspólnego z piosenkami , ale to tylko moje zdanie. Podparte historią wdowy i jej grosza. To było uwielbienie w/g Chrystusa. Oddała wszystko co miała najcenniejszego.

Anonimowy pisze...

Przyznaję rację autorowi/autorce tego komentarza lecz myślę, że nie to było sednem tego co jest napisane powyżej. Przy całej swiadomości gamy sposobów na uwielbianie Boga, jest tu opisane konkretnie uwielbienie przez muzykę, ot tyle.

Paulina Moss-Nowak pisze...

co racja to racja,najwazniejsze,zeby było z serca i czy stare pieśni pielgrzyma czy też nowoczesne jeśli sa tylko śpiewaniem a nie prawdziwym uwielbieniem Tego,który jest godzien, nic nie znaczą. Liczy sie wylanie naszej miłości do Jezusa,naszego Oblubieńca a w jakiej formie,nie ma żadnego znaczenia. Pozdrawiam

Piotr pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Piotr pisze...

Chciałem odnieść się do pierwszego komentarza.

Artykuł pisałem z intencją opowiedzenia o fenomenie uwielbienia muzycznego w kościele, chociaż zaznaczyłem w ostatnim akapicie że uwielbienie jest czymś o wiele szerszym niż śpiew czy granie - jest stylem życia, tutaj więc się zgadzamy. Artykuł nie jest spłycaniem tematu tylko opisaniem konkretnej formy uwielbienia. Na pewno nie raz jeszcze będziemy o tym pisać, z różnych stron.

Natomiast odniosłem wrażenie że autor pierwszego wpisu mimo wszystko uświęca sobie jedną jedyną formę uwielbienia - pokorne i ciche, wycofane i na tyłach oraz związane z hojnością... to niestety tylko jedna z form, ale nie jedynie słuszna. Charyzmatyczne uwielbienie pełne pasji i aklamacji jest tak samo dobre, jeśli robione ze szczerym sercem. Jeśli coś jest spontaniczne to nie znaczy że jest sztuczne. Zachęcam do spojrzenia szerzej na ten temat i porzucenia stereotypów :).

Anonimowy pisze...

Do autora , jeżeli uważasz za oddanie wszystkiego co masz z wiarą Bogu wiedząc, że nie będziesz miał co do gara włożyć wieczorem , tyle zrobiła wdowa ( chyba nie masz pojęcia co znaczyło w czasach Chrystusa być kobietą i wdową ). Ujmujesz to jak to napisałeś "pokorne i ciche, wycofane i niestety ....na tyłach" . Zadziwiające jest twoje pojmowania uwielbienia i ewangelii Bracie ! Dla mnie osobiście Ta właśnie wdowa była i jest niedoścignionym FENOMENEM , Nie od parady Chrystus nam to pokazał mi osobiście jeszcze daleko do takiej postawy.
Co do stereotypów to chyba jakiś żart , spojrzeć na temat szerzej przez co? Skakanie na scenie czy przed nią ? Dla mnie osobiście to piaskownica. Artykuł populistyczny, bo jak tu głosić w dzisiejszych czasach , że kolana i łzy w naszym domu to uwielbienie , skoro te dzieci wolą poskakać, obejrzeć dobry film napić się kawy i pośmiać się z takiego czy innego dowcipu, a uwielbienie to piosenki pomiędzy jednym czy drugim lajkiem na fejsie. Które z tych dzieci spędziło choć 1 godzinę w całym tygodniu na kolanach ? Spędziło drugą godzinę na studiowaniu słowa ? Rozumiem w obecnych czasach liczy się spontaniczność i jak to autor napisał szerokie spojrzenie . OK no to niech gra muzyka, byle nie za głośno bo nie usłyszycie co Bóg ma do was do powiedzenia .....

Piotr pisze...

Do komentującego powyżej.

Zachęcam do uważniejszej egzegezy fragmentu o wdowie, mówi on przede wszystkim o prawdziwej hojności, mniej dotyczy kwestii uwielbienia, chociaż na pewno akt wdowy był niesamowitym aktem wiary i miłości. Jezus wskazywał na wiele osób i mówił, że ich zachowanie jest przykładem. Wdowa była przykładem hojności. Setnik przykładem wiary. Samarytatnin przykładem bezinteresowności... można by mnożyć. Uznanie czynu wdowy za jedyny wyznacznik uwielbienia jest właśnie populistycznym spłyceniem tematu w moim odczuciu. Biblia pokazuje wiele przykładów i form uwielbienia - od cichej modlitwy we łzach i na kolanach w ukryciu po wspólne, pełne hałasu i instrumentów uwielbienie w świątynni. Takie i takie jest cenne dla Boga, ponieważ wypływa z serca spragnionego Jego obecności - ponieważ nie chodzi o formę lecz o serce.

"Dzieci" skaczące przy głośnej muzyce podczas uwielbienia mogą okazać się bliżej Boga niż ponurzy "starcy" ślęczący nad swoimi modlitwami pełnymi łez wylanych z zasady i wychowania. Może być i tak, czyż nie? W końcu Bóg spojrzał na prostą modlitwę celnika a duchowej i pełnej samosprawiedliwości modlitwie faryzeusza nie udzielił grantu... Ponownie zachęcam do porzucenia schematu. Łzy i klęcznik w zaciszu domowym to nie jedyny wyznacznik uwielbienia, czasami może okazać się nawet zalążkiem potwornej pychy. Człowiek publicznie tańczący dla Boga musi wyzbyć się swojego poczucia godności, bo to co robi uznane być może za niepoważne (jak było w przypadku króla Dawida) natomiast ten, który tylko modli aię w zaciszu i nie stać go na taniec i spintaniczne zachowanie może okazać się człowiekiem który zbyt sobie ceni swoje dobre imię by poświęcić je w pełnym pasji akcie uwielbienia podczas publicznego nabożeństwa...

Anonimowy pisze...

Słowa Chrystusa vs autor
EW Mateusza
6 Uważajcie, by nie być dobrymi tylko na pokaz. Jeśli tak będziecie postępować, nie otrzymacie nagrody od waszego Ojca w niebie.
5 Gdy się modlicie, nie zachowujcie się jak obłudnicy. Oni
uwielbiają

to robić w synagogach i na rogach ulic – na pokaz. Zapewniam was: już teraz odbierają za to nagrodę. 6 Ty zaś zamknij się w swoim pokoju i módl się do Ojca, który wszystko widzi – On cię nagrodzi.

Słowa Malachiasza vs autor


Potem nagle przyjdzie do swej świątyni Pan którego oczekujecie, (…) Lecz kto będzie mógł znieść dzień jego przyjścia i kto się ostoi gdy się ukaże? Gdyż jest on jak ogień odlewacza, jak ług foluszników. Usiądzie, aby wytapiać i czyścić srebro. Będzie czyścił synów Lewiego i będzie ich płukał jak złoto i srebro. Potem będą mogli składać Panu ofiary w sprawiedliwości. (Mal 3:1-3)

Oczyszczanie zacznie się od kazalnic! Będzie czyścił synów Lewiego (Mal 3:3)



Bóg dokona tego przez ''odkręcanie żaru'', zamierza uczynić rzeczy tak gorącymi, ognistymi i intensywnymi że dzieci Boże będą rzucone na kolana. To będzie ogień Ducha Świętego, ogień prześladowań i ciężkich zmartwień. Ogień niewiarygodnych trudności, pośmiewisk, plotek i problemów finansowych. On potrząśnie wszystkim czym można potrząsnąć, będzie wstrząsał, palił, oczyszczał i uświęcał. Żaden mężczyzna ani niewiasta Boża nie uniknie oczyszczania! Bóg jest zdeterminowany by wydobyć z nas wszelkie śmieci i brudy. Oczyszczanie będzie szło od kazalnicy do ławki kościelnej.



Święci przygotujcie się! Bóg przygotowuje się do odsłonięcia wszelkiego grzechu, cudzołóstwa i głupoty! Duch Święty będzie ganił nas za grzechy. Jak możesz się bawić gdy Bóg wkłada cię do tygla i zaczyna go rozgrzewać?


Piotr pisze...

Ja tylko nieśmiało zapytam co mają powyższe wpisy wspólnego z moim artykułem?

Obawiam się że powyższy wpis pokazuje w klarowny sposób, że uświęcanie formy to zły pomysł :).

Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Mi sie niedobrze robi jak słyszę niektórych pastorów mówiących ze: "Nabo było dzisiaj mega cool" albo ze była "manifestacja Ducha Świętego" albo, albo albo. Piesni, ktore dzisiaj sa spiewane maja wiecej z "szatanska wolnoscia" wspolnego niz z ta wolnoscia o ktorej mowi nam Slowo Boze. Piesni ktore byly pisane w mocy Ducha Swietego sa dzisiaj juz nie "modne" a śpiewane są lepiej takie układane na szybko w szkole pod lawka, cytyt jednej niemieckiej dzisiejszej piesni: "za to cie wychwalam cie i cie nie zapomnę nigdy". No tak, My tacy wielcy i dobrzy ze możemy Panu obiecać że go chyba nie zapomnimy. Kościoły protestanckie (przynajmniej na zachodzie) zaczynają z chrztem dzieci! a te które wstąpiły do "Alianz" (ok 90%) są prawnie zobowiązane udzielić ślubu osoba tej samej płci! Kościoły "wolne" slyszac o Duchu Swietym dostaja gesiej skorki, zamkniete sa jak twierdze niedopuszczajac nic do siebie twierdzac ze to tylko oni sa w zdrowej nauce! W niektorych kosciolach zielonoswiatkowych Duch (nie pisze jaki) przewraca co niedziela ludzi na podloge manifestujac swoja Moc! (dziwne tylko ze bez przerwy tych samych). Podczas śpiewania pieśni skaczą co niektorzy jak malpy w cyrku pzy muzyce 100dB. Nawracania odbywaja sie masowo, wystarczy powtorzyc pare slow "modlitwy" no i jestes juz dzieckiem Bozym! O krzyzu mowi sie co raz rzadziej, krew Jezusa to troche za brutalny temat na nabozenstwo, pokuta to temat ktorego dzisiaj wogule sie nie porusza. Ludzie wola sluchac kazan pastorow ktorzy glosza co sie nam od Boga nalezy, co Bog powinien nam dac i ze mamy kochac siebie (pisze o milosci ludzkiej) Slowa gloszone przez Pastorow takich jak np: David Willkerson albo Niczetajło, Spurgeon, Kulec. Biernacki, Barkocci albo innych nie sa dzisiaj popularne. Sumując może tak jeszcze na koniec to muszę powiedziec ze spelniaja sie slowa zapisane w Biblii o odstepstwie kosciola (2Tes 2:3-4).
A Nagłośnienie w kościołach ewangelicznych (krzyczący pastor, muzyka ponad 100dB) najprawdopodobniej służy do zagłuszania Bożego głosu!

Rzekł więc do niego: Wyjdź i stań na górze przed Panem. A oto Pan przechodził, a wicher potężny i silny, wstrząsający górami i kruszący skały szedł przed Panem; lecz w tym wichrze nie było Pana. A po wichrze było trzęsienie ziemi, lecz w tym trzęsieniu ziemi nie było Pana. Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było Pana. A po ogniu cichy łagodny powiew. Gdy go Eliasz usłyszał, zakrył płaszczem swoją twarz, wyszedł i stanął u wejścia do pieczary, a wtedy doszedł go głos: Co tu robisz, Eliaszu?
I Kr. 19;11-12
Trzymajcie się zdrowej Nauki!!!

Dami pisze...

Szczerze mówiąc podanie przykładu wdowy jako odnośnik do uwielbienia w takiej formie jaką opisał tu autor jest dla mnie dziwna...tak jak już Piotr napisał to jest raczej przykład hojności i zaufania Bogu, a nie uwielbienia...takim przykładem jest raczej Maria, która rozlała drogocenne perfumy na stopy Jezusa i wytarła je włosami i choć wydaje się, że to taki właśnie cichy, bardzo pokorny gest z jej strony to nie zapomnijmy, że wzbudził wtedy wiele kontrowersji wśród obecnych. Kontrowersyjne było również tańczenie KRÓLA Dawida NAGO! Czyż to dopiero nie jest "oburzające"? Co byś pomyślał Anonimowy gdybyś zbaczył dzisiaj taki akt uwielbienia? Że to wolność Boża czy szatańska? Ciekawa jestem, choć właściwie osąd nie należy do Ciebie i Bogu za to dzięki. Tylko On zna serca i wie, że nie w każdych łzach jest prawdziwa pokora, a nie w każdych podskokach tylko chęć zabawy.

A cytowany przez Ciebie fragment o Eliaszu to tylko jeden z wielu przykładów i sposobów w jaki objawia się Bóg. W innych miejscach napisane jest np., że sam Jego głos jest jak szum wielu wód (głośny jakby ktoś miał wątpliwości), dlatego nie używaj proszę Słowa Bożego tak tendencyjnie i nie staraj się włożyć Boga w jakieś pudełko bo ON jest o wiele większy niż jesteśmy to w stanie pojąć.

Piotr pisze...

Do anonimowego komentatora:

Szczerze mówiąc jestem przytłoczony potężną dawką rozgoryczenia jaka jest zawarta w twoim ostatnim wpisie. Wyłania się z niego obraz Kościoła pełnego wypaczeń, "fałszywej nauki" i praktyk które dla ciebie najwyraźniej są gorszące. Obawiam się że takie postrzeganie Kościoła zawiedzie cię do coraz głębszej frustracji. Nie wierzę że taka ilość negatywizmu pochodzi z twojej troski o Kościół. Zachęcam do modlitwy o większą miłość do ludzi Jezusa. Możesz też zamknąć się w schronie z puszkami i shotgunem czekając na przyjście Pana, ale nie wiem czy jest to dla ciebie zdrowe rozwiązanie. Jezus jest większy niż Twoje religijne schematy i to co wyciągnąłeś z fascynacji nauczaniem o siarce i pokucie. Mam wrażenie że czasami ludzie pod przykrywką zdrowej nauki chorują z nienawiści. Życzę ci aby nie było tak w twoim przypadku.

Anonimowy pisze...

Dami i reszta, napiszę jedno zróbcie sobie przez np. rok w swoich kościołach nabożeństwa niedzielne i inne grupy np młodzieży bez śpiewania i instrumentów. Wtedy wyjdzie na jaw prawda o szczerym Charyzmatycznym uwielbieniu pełnym pasji, darach ducha w spontanicznych modlitwach. Za rok okaże się na czym lub na kim ono jest budowane. I ilu przetrwa . W ewangelii nie czytałem że śpiewanie czy granie to część niezbędnej "liturgii" prowadzącej do uświęcenia czy zbawienia. Chyba że ktoś mi wskaże Słowa Chrystusa , Śpiewaj i graj a będziesz zbawiony lub tylko śpiewaniem i graniem uwielbisz Boga.

Dami pisze...

Nikt z nas nie napisał, że uwielbienie jest drogą do zbawienia, nie wiem skąd to wyciągnąłeś bo zupełnie nie o tym jest wpis autora i nasze wypowiedzi. Szczerze nie mam siły na bezcelowe dyskusje, w których ktoś podważa moją szczerość w relacji z Bogiem i każe mi być smutnym, smętnym stworem bo tylko wtedy wyglądam jakbym była uświęcona. Nie ma to dla mnie nic wspólneg z chrześcijaństwem, o którym czytam w Biblii.

Pozdrawiam i życzę szerszego spojrzenia na pewne sprawy.

Anonimowy pisze...

Dami , Cenię sobie twoją szczerość
Wiesz wspomniana kobieta z wylanym olejkiem na nogi Chrystusa jej łzy to były wierzę łzy radości.
. Możesz mi odpowiedzieć w którym miejscu. Napisałem że życie z Bogiem i każe mi być smutnym, smętnym stworem ????
Chyba że faktycznie ograniczymy je do śpiewania i grania w niedzielę wtedy po zabraniu tego pozostaje tylko popiół.
Jeżeli uwielbiasz Chrystusa w tygodniu to nie będziesz potrzebować instrumentów czy piosenek żeby go uwielbić w niedzielę. to nie 100 czy więcej db albo i odwrotnie piosenki z pielgrzyma ma spowodować to że będziesz gotowa na taką czy inną formę uwielbienia. W przeciwnym razie to niestety budowanie chrześcijaństwa na emocjach , a jak to pewien tekst piosenki brzmi , gdy emocje już opadną pozostanie jak po bitwie tylko kurz.

Jeżeli opierasz swoją radość zbawienia na śpiewaniu piosenek czy graniu w przeciwnym wypadku widzisz tylko życie ponure i smętne , to niestety nie musiałem nawet czekać roku aby otrzymać odpowiedź . Moje spojrzenie na sprawy zapewniam jest szerokie.

Anonimowy pisze...

Witam wszystkich,

Zgadzam się z przesłaniem artykułu i jednocześnie nie podoba mi się kierunek, w którym płyną komentarze. Przeczytałem serię dość poważnych zarzutów wycelowanych w... nie wiadomo kogo.

W Mt 15,18 jest opisany skrótowy proces postępowania z wierzącą osobą, która robi coś nie tak. 1 Tym 5,2 doradza powściągliwość, czyli powstrzymanie się od robienia z grzechu sensacji. Rozpisywanie się na forach nie spełnia żadnego z tych kryteriów.

A jeśli już dyskutujemy o formie... To co jest złego w skakaniu jak małpy w cyrku?

Piotr pisze...

Do anonimowego:

Nikt z nas nie napisał, ani też nie myśli że uwielbienie muzyczne zbawia czy jest jedyną drogą do uświęcenia, podobnie jak nie uważamy że muzyczne uwielbienie jest jedyną formą wyrażania miłości do Boga. Ja osobiście spokojnie poradzę sobie bez muzyki, nawet więcej niż rok. Obecność Ducha Świętego jest niezależna od tego czy muzyka gra czy nie. Czuję się dobrze w głośnym uwielbieniu i w ciszy - byleby był tam Jezus.

Twoje odczytanie artykułu i wpisów poniżej wydaje się być trochę tendencyjne...

Do pustynnego:

Dyskusja nie zawsze idzie w kierunku którym byśmy chcieli, ale zamierzamy niczego tu cenzurować. Chrześcijanie powinni uczyć się dyskutować między sobą. Dzięki że przeczytałeś artykuł. Zapraszam jak najczęściej :).

Unknown pisze...

Dobry artykuł. Super, że w końcu temat "worship wars" poruszony po polsku, oby tego wiecej.
Jeden z moich profesorów, (nie żyjący już niestety) Robert Webber pisze o uwielbieniu jako o 1) treści 2) formie 3) stylu. Myślę, że to jeszcze bardziej pomaga widzieć obraz uwielbienia w przejrzysty sposób. Piotrek, to, co opisujesz jako formę, raczej skłaniałbym się do nazwania stylem uwielbienia. Forma to raczej struktura, (czy w bardziej historycznych kościołach liturgia) w jakiej wyrażamy uwielbienie. Treść, to oczywiscie historia Jezusa- ewangelia, to kim jest i co zrobił. Co myślisz o tego rodzaju nomenklaturze jako płaszczyźnie do dyskusji o uwielbieniu?
Pozdrawiam, Przemek, churchXXI

Wojtek_z_Opola pisze...

Aleeee Wojna :D

Przypomina mi się sytuacja,kiedy byłem u kolegi,który mając skrajne podejście do instrumentów w kościele uważał,że perkusja jest instrumentem od diabła. No cóż każdy ma swoje prywatne odrębne zdanie,a ja się cieszę że daleko mi do sędziego i egzekutora ludzi o takim czy innym zdaniu.

Piotrek bardzo dobre przedstawienie niejako "problemu" z podejściem indywidualnym lub wspólnotowym uwielbieniem Boga. Zastanawia mnie właściwie fakt,dlaczego ludzie (chrześcijanie) "lubią" ograniczać się w tak potężny sposób do tezy,że tylko "ja" mam rację. Kiedy czytam choćby wpisy ANONIMOWEGO to przerażającym staje się fakt,jak spaczony obraz Boga może mieć człowiek,który pieczołowicie posługuję się fragmentami Bibli. I właśnie to mnie powala,że chrześcijanie kochają cytować fragmenty Pisam,w ogóle ich nie rozumiejąc lub źle interpretując.

Co do muzyki: mnie nie przeszkadza taki czy owaki sposób uwielbienia,czy to na głos czy po cichu,czy to przy gitarce akustycznej czy przy pełnej gamie instrumentów,tak jak napisał Piter prawda i Duch. To jest istota uwielbienia...Więc myślę,że dalsza dewagacja może zajść jeszcze dalej i o artykule o uwielbieniu będzie dyskusja jak to Bóg będzie sądzil kościół..ha ha (wybaczcie za śmiech,ale to jest śmieszne).

Pozdrawiam Piotrka(autora tekstu)