Jedność Kościoła po polsku

autor: Piotr Zawadzki

fot. Piotr Zawadzki

Chrześcijanie deklarują, iż Kościół jest jeden. W praktyce bardzo często oznacza to, iż mówią o jedynej słuszności swojej denominacji i jej wyższości nad innymi wyznaniami chrześcijańskimi. Obserwując chrześcijański światek można dojść do wniosku, ze Kościół zamiast przeznaczyć swoją energię, której, nota bene, ma zadziwiająco dużo, na niesienie Ewangelii, przeznacza na prowadzenie bezowocnych konfliktów, rozwijanie pustych dysput filozoficznych, na wewnętrzne walki i dobijanie rannych. Czy we współczesnym świecie możliwa jest "prawdziwa ekumenia" wierzących, która nie byłaby wchłanianiem jednej denominacji kościelnej przez inną, zacieraniem istotnych różnic czy dyplomatycznym sposobem na ucieczkę od bolesnych problemów, które trzeba omówić?


Prosta wiara

Wszystkich chrześcijan fundamentalnie łączy kilka bardzo prostych faktów - wiara w Jezusa, w natchnienie Pisma Świętego, wiara w Trójjedynego Boga. Jeśli te fakty wystarczą aby budować jedność Kościoła, po co brnąć w dysputy które uświęcają rzeczy mniej ważne, drugorzędne? A nawet jeśli istnieje nagląca potrzeba takich rozmów, czy wierzący nie mogą wypracować odpowiedniej dawki kultury osobistej, zdrowego dystansu i oceny pozbawionej fanatyzmu oraz zaprawionej szacunkiem wobec poglądu innych? Odpowiedź nie kryje się w teologii czy światopoglądzie każdego z nas i w tym na ile jest on biblijny, spójny, poprawny. Odpowiedź kryje się w naszym charakterze. Jeśli rzeczywiście naśladujemy postępowanie Jezusa, naszą główną troską jest rozwijanie w sobie miłości do drugiego człowieka, szacunku, współczucia a co za tym idzie zdolności komunikowania się z drugim człowiekiem. W tym kontakcie na ma miejsca na zaślepiający fanatyzm, dominację, poczucie wyższości. Uczniów Jezusa poznaje się po miłości a nie po umiejętności siekania ludzi na kawałki wersetami z Biblii. Jezus ostro gani uczniów próbujących zesłać ogień z nieba czy tych, którzy sięgają po broń, by ratować dobre imię Boga, odcinając innym uszy...

Charakter a nie doktryna

Jeśli dialog pomiędzy wierzącymi z rożnych kościołów oparty będzie na ich charakterze a nie na doktrynie, realnym problemem okaże się kwestia tego jak skuteczniej okazać sobie miłość, współczucie i zrozumienie, a nie, jak skutecznie przeciągnąć kogoś na swoją stronę i zmusić do wyznawania swojej opinii. Mimo, iż zdaję sobie sprawę z problemów jakie niesie za sobą dialog chrześcijan z rożnych kościołów (przykłady: katolik rozmawiający z protestantem o kulcie obrazów czy zielonoświątkowiec dywagujący z baptystą o darach Ducha Świętego), uważam, że jest możliwa jedność mimo fundamentalnych różnic. Łączy nas jeden Ojciec. Jedna Biblia. Jeden Duch. Jeden chrzest. Należymy do jednej, czasami dysfunkcyjnej, rodziny. Czas pokazać miłość w dialogu, zrozumieć drugiego człowieka zamiast przytłoczyć go argumentami, posłuchać, współczuć, wejść na chwile w jego buty. Czy nie jest pychą założenie, ze to inni mają się od nas uczyć, a nie my od innych? Może czas w końcu zaopatrzyć się w uszy do słuchania - do czego tak często nawoływał Jezus.

Oczywiście dyskusja ma swoje granice - są nimi podstawy wiary chrześcijańskiej, które nie podlegają relatywizacji. Natomiast... odnośnie kwestii drugorzędnych musisz powiedzieć sobie, że:

1. Mogę się mylić, lub nie znać całej prawdy w temacie.
2. Moja znajomość tematu nie może być powodem mojego złego traktowania bliźniego.
3. Muszę zrozumieć, że moje postrzeganie Biblii jest osadzone w konkretnym kontekście kulturowym i historycznym, z tej racji mój odczyt jest niepełny.
4. Miłość jest ważniejsza niż poprawna doktryna.
5. Kiedyś mogę zmienić zdanie.

ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA ARTYKUŁU

10 komentarzy:

Paulina Moss-Nowak pisze...

Właśnie tak w 100% sie zgadzam!!!!!!!!!!!i taki Kościół chce budować!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Paulina Moss-Nowak pisze...

Właśnie tak w 100% sie zgadzam!!!!!!!!!!!i taki Kościół chce budować!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Olo c pisze...

Najlepszy jest punkt piaty, ile razy ktos zmienia zdanie na podstawie przeczytanej ksiazki albo uslyszanego newsa w telewizji!

Krystyna Melita Egretta pisze...

popieram - artykuł napisany esencją prawdy - i dlatego was czytam , i dlatego sama założyłam bloga chrześcijańskiego... - braterstwo i jedność w duchu jest piękną sprawą. Krystyna Melita(ezdraszki.blogspot.com)

Krystyna Melita Egretta pisze...

jesteście interesującą grupą ludzi na blogu, a wasza świeżość i trzeźwość spojrzenia na tematy chrześcijańskie zachęca do polecania was innym ludziom - Krystyna Melita

Polska katolicka pisze...

Właśnie tak! Kościół jest Jeden, i nie ma co więcej dyskutować. Trzeba skupić się na ewangelizacji.

Anonimowy pisze...

Gdziekolwiek w Biblii zobaczysz "Dom Boży", tam widzisz kościół, a gdzie jest kościół, jest Chrystus."Bóg jest w Chrystusie. W żadnej innej osobie nie mieszka On w takim sensie, jak w Chrystusie. Obecność Boga w Chrystusie jest unikalna i w Nim jedynie jest Miejsce Najświętsze. Ostateczny autorytet głosu Bożego jest w Chrystusie i jedynie w Chrystusie. Nie być w Chrystusie, to być poza domem Bożym i to bez względu, do jakiego kościoła należysz. Miliony ludzi przystąpiło do kościołów rożnych denominacji i kościołów niezależnych, ale nie są w domu Bożym, gdyż nie są w Chrystusie. Dom Boży, to Chrystus i jeżeli mówimy o domu Bożym, jako o wspólnocie w której jesteśmy, to tylko dlatego, że jesteśmy w Chrystusie. Paweł, pisząc do Koryntian, mówi, "bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało, tak i Chrystus." 1 Koryntian 12:12 i 13."

Anonimowy pisze...

Powiem krótko - zwiedziony ekumeniczny bełkot. Człowiek, który to napisał niech się nawróci, albo przestanie pisać i zwodzić innych.

4. Miłość jest ważniejsza niż poprawna doktryna.
5. Kiedyś mogę zmienić zdanie.
Czy autor tych punktów w ogóle zna Boga?

Anonimowy pisze...

Powiem krótko - zwiedziony ekumeniczny bełkot. Autor tekstu niech się nawróci, albo przestanie pisać i zwodzić innych.

4. Miłość jest ważniejsza niż poprawna doktryna.
5. Kiedyś mogę zmienić zdanie.
Czy autor tych punktów zna w ogóle Boga?

Piotr pisze...

Drogi anonimowy komentatorze, twój odczyt tego artykułu jest absurdalnie powierzchowny, płytki i pozbawiony wnikliwości. Czytaj uważnie. Twój komentarz ośmiesza Cię. Dodatkowo - autor tekstu jest nawrócony, co nie znaczy że myśli jak ty. Może to i lepiej?