Wyobraź sobie, że żyjesz w państwie o ustroju monarchicznym. Głową twojego państwa (choć tylko reprezentacyjną) jest ktoś z rodziny królewskiej. Twój Król lub Królowa jest ucieleśnieniem najlepszych cech Twojego narodu i godnie reprezentuje interesy państwa. Dorastając w takim państwie, stajesz się dumny ze swojego monarchy, zaczynasz interesować się Jego życiem, rodziną i decyzjami. Jego przyjazd do Twojego miasta jest zawsze wydarzeniem szczególnym. Zawsze starasz się tak ułożyć sobie plany, by być na uroczystościach z Jego obecnością. Zdarzyło Ci się parę razy kupić gazetę o rodzinie królewskiej, choć częściej czytasz artykuły i oglądasz zdjęcia o nim w necie. Raz nawet postanowiłeś zmienić fryzurę na taką samą, jaką ma Twój władca, chociaż po miesiącu musiałeś ją zmienić, bo kompletnie do Ciebie nie pasowała.
Nie tak trudno to sobie wyobrazić. Wystarczy wsiąść w samolot lub pociąg i wybrać się do Wielkiej Brytanii, Szwecji czy Monako, aby zobaczyć, z jakim zainteresowaniem cieszą się ich monarchowie i całe rodziny królewskie. Wszyscy pamiętamy szał, jaki opanował Wyspy, gdy pojawiła się na scenie nowa księżna Kate Middleton. O jej sukni ślubnej debatowały wszystkie plotkarskie gazety. Ceremonię zaślubin księcia Williama i księżnej Kate oglądały w telewizji ponad 2 miliony widzów.
Czy nadal sądzisz, że ja, jako Chrześcijanin miałbym się nie chwalić przed całym światem, że moim Królem jest Jezus – uosobienie wszystkiego, w co wierzę, wszystkiego, o czym marzę. Dobry i sprawiedliwy władca, który dba indywidualnie o każdego obywatela Królestwa Bożego. Powstaje wiele głosów sprzeciwu, gdy ktoś otwarcie mówi o tym, że kocha Jezusa - ale zasada jest taka sama. Jestem dumny, że Jezus jest moim królem i chcę się nim chlubić przed ludźmi.