Architektura duszy

autor: Aneta Garbowska

foto. Aneta Garbowska






Konkurs brzydoty

Ostatnio ogłoszono w naszym pięknym mieście plebiscyt na najbrzydszy budynek roku. Nie muszę chyba mówić, że do rozgrywki trafiły wszystkie molochy szpecące starą część miasta. Żywo zainteresowałam się tematem, bo należę do piewców piękna a już tym bardziej do piewców sztuki i architektury XIX i XX wieku. Przyznaję, że ilekroć mijam starówkę mojego miasta zastanawiam się co za wariat miał wpływ na ukształtowanie tak zróżnicowanej architektonicznie zabudowy, gdzie obok pięknie zdobionych kamieniczek które 200 lat temu wyszły spod dłuta secesyjnych artystów wyrastają betonowe bezkształtne kloce - wizytówka PRLu. Wracając do konkursu, oddałam głos na mojego faworyta (choć ciężko było zdecydować co brzydsze, pseudo piramida z katakumbami, w której znajduje się bank czy może nieprawdopodobnych rozmiarów Instytut Śląski, z którego przynajmniej ktoś zdjął obleśne czerwone aplikacje)i na tym skończyłaby się ta historia, gdyby nie myśl, która powoli zaczęła kiełkować w mojej głowie... 


 


Wewnętrzne miasto

A co jeśli Bóg patrząc na serce człowieka widzi w nim takie właśnie miasto? W Piśmie Świętym niejednokrotnie znajdujemy odniesienia i porównania zaciągnięte z architektury czy sztuki budownictwa. Nowy testament mówi, że nasze ciało to świątynia, wspomina też o twierdzach. Więc spójrzmy przez chwilę na nasze serce jak na miasto. Miasto złożone z ulic, budynków, pałaców, twierdz i ciemnych zaułków. Wyobraź sobie taki obraz. Bóg przechadza się piękną aleją starych dębów wiary zasadzonych w naszym sercu już lata temu. Sowicie podlewanych marzeniami, dobrze zaprawionych w bojach z wiatrem wątpliwości. Silne i mocne drzewa dające cień dla pięknych kamienic z których każda jest innym dobrą cechą. Tu stoi gmach cierpliwości, wielki piękny, bujnie zdobiony ornamentem zrozumienia i wytrwałości. Gdzie indziej piękna willa gościnności, z altanką w wielkim ogrodzie, miejscem ogromnym, zdolnym pomieścić wszystkich, którzy potrzebują pomocy czy schronienia. Swoje mieszkania ma na tej ulicy też miłość, radość, wierność. Bóg lubi tą trasę, ma w zwyczaju przechadzać się nią po poobiedniej drzemce, by rozprostować kości. Lubi tą trasę ale zawsze przyspiesza kroku gdy mija własność twoich kompleksów i poczucia niższej wartości. Wie, że zza okien ciemnego brudnego bezkształtnego molocha łypią na niego zawistne spojrzenia. Rzadko też zapuszcza się pod gmach autoosądu najwyższego. Wie, że tam nie ma miejsca na prawdomównych świadków czy mądrych sędziów. Zawsze pada osąd który rani całe twoje serce, wstrząsa potężnym miastem jak burza... Długo można by roztaczać podobne wizje, jednak nie to jest moim celem. Myślę, że ten obraz w prosty sposób pokazał mi na nowo, jak łatwo stworzyć w sobie struktury, którymi normalnie pogardzam na zewnątrz. I tak jak w przestrzeni użytku publicznego małe zaniedbania po latach obrastają w potężne konsekwencje tak i w Twoim sercu małe niedopatrzenia po czasie sieją ogromne spustoszenia. Jak to się dzieje?



Służby porządkowe

Jakiś czas temu widziałam ciekawy reportaż o służbach sprzątających ulice miast w Wielkiej Brytanii. Miasto przeznacza na ten cel wcale nie małe pieniądze wiedząc, że utrzymując ład i porządek pozwala ludziom po pierwsze zachować psychiczną równowagę a po drugie wychować dzieci w poczuciu ładu i konsekwencji. Jedną z osób przedstawiających w tym programie kulisy swej pracy była kobieta zajmująca się czyszczeniem elewacji zamazanych przez pseudograficiarzy. Jednym z faktów, który bardzo mnie zaskoczył, było to, że wraz ze swoją ekipą często wracała w jedno miejsce kilka razy w tygodniu, by wyczyścić jedną i tą samą elewację wiedząc, że gdy wróci za kilka dni będzie musiała zrobić to po raz kolejny. Zapytana przez reportera o to, czy nie jest to aby czynność bezsensowna, pochłaniająca tylko potężne pieniądze z budżetu miasta, kobieta odpowiedziała, że na przestrzeni czasu zauważyła, że robiąc to co robi zapewnia mieszkańcom ład i porządek, ale przede wszystkim wychowuje młodzież, pokazując, że ich upór i bunt i tak nie przynosi efektu. Co więcej, potwierdziła, że w przypadku natychmiastowych ingerencji i oczyszczania elewacji nie dochodzi do większej ilości takich precedensów, ponieważ służba porządkowa zdąży naprawić szkodę zanim zobaczy ją młodzież, podatna przecież na takie wpływy, i zainspiruje się do tworzenia podobnej pseudo sztuki widząc brak jakichkolwiek reakcji ze strony osób dorosłych czy odpowiedzialnych. Koniec końców dzielnice konsekwentnie utrzymywane w czystości odnotowały mniej działalności przestępczej niż te, w których pozwalano chociażby na tak mało ważną rzecz jak zanieczyszczanie przestrzeni użytkowej. Jak to przenieść na grunt serca? To proste Twoje myśli mogą być jak służba porządkowa monotonnie podnosząca każdy papierek lub jak nastolatek, który myśląc, że nikt go nie widzi okazuje swoją wolność przez mazanie haseł dziwnej treści gdzie popadnie. Niby nic się nie stało ale po latach z pięknej dzielny zrobiliśmy spelunę do której policja boi się zaglądać. 
Twoje myśli mogą być jak dłuto artysty wykuwajcie piękny portyk, którym zachwycą się pokolenia po tobie, ale mogą być też jak szara bezimienna masa robotników, którzy zalewają betonem krzywą formę z desek w przerwie między wódeczką i papieroskiem. 
To co myślisz ma znaczenie. To co myślisz tworzy to kim jesteś. Możesz ociekać w bogactwa i czuć się jak biedak. Możesz nie mieć na chleb i być najszczęśliwszym człowiekiem, jakiego świat widział. Możesz być piękną kobietą, która przeżyje życie w poczuciu bezwartościowości, schowana za wstydem i nieśmiałością. Możesz być kim tylko zechcesz, jednak to twoje myśli ukierunkują twoją przyszłość, nie stan konta czy ludzie wokół. 

Myśl inaczej

Jak o siebie zawalczyć? Biblia mówi: "myślcie o tym co w górze, nie o tym co przyziemne". Sam Bóg zachęca nas słowami " wiem jakie myśli mam o Was... myśli o pokoju a nie o niedoli, by zgotować Wam przyszłość i natchnąć nadzieją". Apostoł Jakub w swoim liście też niejednokrotnie porusza temat myśli, świadom, że cała nasza siła tkwi w naszej głowie. Więc mając tą wiedzę, i całą zachętę zacznijmy walczyć z samym sobą. Nie mówię o wielkich patetycznych frazesach, ale o prostych zabiegach. Masz złą myśl o sobie lub o kimś innym? Wyrzuć ją ze swojej głowy. Po prostu zacznij myśleć o czymś innym, o czymś co jest miłe i sprawia ci przyjemność. Nie działa ? Zacznij mówić na głos, coś co zaprzeczy twoim myślom. W głowie huczy burza i tyrada pt. „jesteś brzydka”, „jesteś głupia”, „nic nie znaczysz'”? Powiedz sobie wtedy na głos '”jestem fajną babką”, niech Twoje myśli przestraszą się ciebie! Znajdź swoje własne sposoby walki z myślami które zaśmiecają Twoje serce. Nie zostawiaj ich, nie pomijaj, nie przymykaj oczu na brud jakim zarasta Twoje miasto. Zasadź kwiaty, wyczyść skwery, posprzątaj a zobaczysz ile szczęścia i nowych marzeń narodzi się w tobie wraz z nadejściem tego lata.